Kościelne dzwony biją szybko, niecierpliwie, jakby wzywały na alarm. Czasem lamentują, czasem ponaglają, innym razem ostrzegają.
Żywych zwołuję, zmarłych opłakuję, gromy kruszę
– brzmi inskrypcja na jakimś starym dzwonie rodem ze Szwajcarii.
Zuchwały ten dzwon. Gdyby był człowiekiem, widziałabym go jako dumnego silnego mężczyznę. Jakiegoś natchnionego wojownika. Może Gladiatora?
Dzwony w buddyjskich świątyniach biją spokojniej. Jakby mówiły „zwolnij”, „zatrzymaj się”.
Wiszą w świątyniach lub na wzgórzach świątynnych. Niektóre na prostych konstrukcjach, inne w stylizowanych drewnianych ramach. Niczym obrazy zapomnianych przodków obserwują i straszą rozbrykane dzieci – widzę Cię! Podejdź no urwisie.
Inaczej niż w kościele, buddyjskie dzwony nie patrzą na Ciebie z góry. Możesz do nich podejść, przywitać się, porozmawiać. Ich głosy są przyjemne, ale mówią powoli ale donośnie i stanowczo, zmuszając do kulturalnej rozmowy. Oj nie pozwolą wejść sobie w słowo. Musisz poczekać, na swoją kolej.
Dzwony na wzgórzu świątynnym Wat Ban Ngao w Ranong, Tajlandia.
Wiesz co te stare, mądre dzwony chcą Ci powiedzieć?
Dźwięk dzwonów jest dźwiękiem Dharmy, czyli prawa, które podtrzymuje porządek rzeczy we wszechświecie. Swoim jednostajnym, monotonnym głosem chcą Cię przywołać do tu i teraz. Pomóc w kontrolowaniu wędrującego umysłu i ustanowienia porządku w Twoim własnym mikrokosmosie.
Słuchaj głosu dzwonu, pozwól mu się prowadzić a trafisz do najpiękniejszego miejsca na całym świecie. Znajdziesz siebie.
https://www.instagram.com/p/BRi_W_XDnPC/?taken-by=renata.jeeyoga
Zdjęcia zrobiła Renia. Tymi ręcami.