W trakcie wykładu pod chwytliwym tytułem „Czy joga jest jak… pizza?”, Krzysztof Gutowski z Centrum Językowego Kierunek Wschód opowiadał o tym, jak joga funkcjonuje w Indiach i na Zachodzie. Można było się zapoznać z historią jogi i jej współczesnym statusem. Ale dlaczego joga jest jak pizza? Zanim przejdę do tego, czego dowiedziałam się na wspomnianym wykładzie, podzielę się moim własnym doświadczeniem.
Indie = Joga?
Kiedy jesteś w Indiach, wszędzie widzisz joginów i wydaje Ci się, że każdy Hindus jest joginem. Jak trafi Ci się w Polsce nauczyciel Hindus to musi to być najlepszy nauczyciel ever (bo przecież wyssał tę jogę z mlekiem matki). Sama tak myślałam, do momentu kiedy miałam okazję pójść na lekcję jogi do przypadkowego miejsca w “stolicy jogi” Rishikesh u podnóża Himalajów… jest to taka sama prawda, jak to, że każdy Włoch umie robić pizzę, a każdy Polak pije wódkę do śniadania. Kiedy zaczynasz się naprawdę interesować jogą, okazuje się, że Twoje wyobrażenia są dalekie od rzeczywistości.
Efekt pizzy
Ale wracając do pizzy, a właściwie “efektu pizzy”. To zjawisko dotyczy elementów kultury ludowej, które zostały wyeksportowane, przekształcone, a następnie ponownie przywiezione do ich kultury pochodzenia. Nazwa wzięła się od tego, że to właśnie stało się z pizzą. Oryginalna pizza była posiłkiem biednych i została sprowadzona do Nowego Jorku przez neapolitańskich emigrantów. Po I wojnie światowej, już w amerykańskiej formie jako wyszukane danie w wielu rozmiarach i smakach (ach ta hawajska!), pizza wróciła do Włoch za pośrednictwem rodzin emigrantów. Danie nabrało statusu i rozprzestrzeniło się w kraju swojego jego pochodzenia, już nie tylko na południu, ale w całej Italii.
Okazuje się, że to samo stało się z jogą, która do lat 90-tych XX wieku była niszową praktyką niektórych odłamów hinduizmu czy nawet buddyzmu. Teraz jako forma świeckiej medytacji wkroczyła na salony hinduskiej klasy średniej. Jest też świetnym produktem eksportowym, tak poważnym, że powstało specjalne ministerstwo promujące jogę (będąc w Indiach dostawałam od AYUSH smsy przypominające o dobrodziejstwach jogi). Czy to źle? Historia pokazuje, że pizza zyskała na swej podróży przez Atlantyk i myślę, że joga idzie jej śladem.